5 kwi 2015

ROZDZIAŁ 14

     Courtney, z przerażenia wrosła w podłogę, natomiast pani dyrektor miała kamienną twarz i swoje lodowate spojrzenie wwiercała w drżącą dziewczynę. Brunetka miała wrażenie, że straciła grunt pod stopami i nim runęła na ziemię, znalazła się w silnych ramionach równie zaskoczonego blondyna. Uklękli i oboje wtulili się w siebie, nie mogąc wydobyć nic, prócz jęków między szlochaniem. Ross spojrzał z obrzydzeniem na panią dyrektor.
     - To nie Courtney - szepnął ledwie słyszalnie - Ona tego nie zrobiła.
     - Przykro mi, panie Lynch - odpowiedziała dyrektorka - Panna Evans zmuszona będzie oddać się w ręce policji.
     Ross gwałtownie podniósł się z ziemi.
      - Ja też tam byłem! - ryknął - Co ze mną? Czemu mnie nie oskarżono? Myśmy znaleźli tę dziewczynę już martwą w labiryncie! Znaleźliśmy również liścik z groźbą, skierowany do Courtney.   Ona ma być następna, a wy chcecie ją zamknąć? Kurwa mać, kto wniósł oskarżenia? Za jaką cholerę chcecie skuć niewinną dziewczynę?
     Ross machał rękami w lewo i prawo, wymiotował przekleństwami i obelgami, palił się do wojny o Courtney. Pani dyrektor zachowała spokój i uciszyła go gestem ręki.
     - Dosyć, panie Lynch! - Tym razem ona podniosła głos - FBI prowadzą śledztwo w sprawie panny Camille i okaże się z biegiem czasu, kto jest za to odpowiedzialny, jednak teraz mamy obowiązek odesłać pannę Evans na komisariat policji. Bez dyskusji.
     Ross posiniał ze złości i stanął murem za kulącą się w kącie Court.
     - Jeżeli ona jedzie, ja również.
     Dyrektorka westchnęła.
     - Panie Lynch... - machnęła ręką. - Ross, tylko bądź grzeczny.
     - Niech się pani nie martwi - odrzekł z sarkazmem i wrócił do dziewczyny. Pomógł jej wstać i nie puszczając, skierowali się w stronę czekających radiowozów tuż pod ich oknami...


     - Co się dzieje? - spytała Cameron.
     Ross chodził po korytarzu i czekał, aż wypuszczą Courtney zza dużych, granatowych drzwi. Odwrócił się i bacznie się przyjrzał Cam.
     - Gówno cię to obchodzi, Cameron.
     - To moja siostra, tumanie - oburzyła się - Jedyna rodzina...
     - Skąd się tu tak szybko wzięłaś, co? - Blondyn skrzyżował ręce na piersi i wwiercał płonące gniewem oczy w dziewczynę.
     - A tak jakoś, no wiesz... - spuściła głowę - Słuchaj, Ross...
     Cameron wstała i podeszła powoli do chłopaka, uniosła rękę i dotknęła jego policzka. On od razu się odsunął i wykrzywił usta. Cameron się cofnęła, ale nadal patrzyła mu z uporem w oczy. Znów zrobiła krok do przodu, blondyn się cofnął i zetknął plecami ze ścianą. Dziewczyna zarzuciła mu nagle ręce na szyję i polizała jego zimny nos. Blondyn szarpnął ją za ramię, mając na celu odsunięcie jej od siebie, jednak Cameron się przekręciła i opadła na jego klatkę piersiową. Podniosła głowę i pocałowała brodę chłopaka, po czym przejechała po niej palcami. Zamek w granatowych drzwiach skrzypnął i po chwili na progu znaleźli się ochroniarze, a za nimi Courtney. Ross i Cameron odskoczyli od siebie i wbili wzrok w szarą i wykrzywioną w bólu twarz brunetki otoczonej przez hordę policjantów. Blondyn zerwał się i podbiegł do niej, po czym wziął ją w ramiona i przyszpilił do siebie. Pogłaskał ją po głowie i mruczał coś do ucha, kiedy ochroniarze powoli zaczęli się rozchodzić. W wielkiej sali sędziowie i świadkowie, oraz inni doradcy rozmawiali na temat zawieszenia panny Evans do czasu, gdy analiza ciała dobiegnie końca, a winny zostanie zdemaskowany.
     - Oczywiście jest pani główną podejrzaną, panno Evans - odchrząknął jeden z sędziów, wychodząc z sali - Ale możemy panią na razie jedynie zawiesić, gdyż nie mamy dowodów na pani udział w zabójstwie. Mam jednak nadzieję, że nie ma pani nic na sumieniu.
     Ross kolejny raz posiniał i cały spiął. Posłał sędziemu groźne spojrzenie, po czym zaprowadził brunetkę na krzesło. Ta usiadła i oplotła się ramionami. Ross chciał ją jakoś pocieszyć, ulżyć jej w tej ciężkiej sytuacji, sprawić, by się uśmiechnęła. Ale oboje wiedzieli, że to dopiero początek przedstawienia. Courtney podniosła głowę i spojrzała ze zdziwieniem na siostrę.
     - Cześć - przywitała się Cameron, podchodząc bliżej i ignorując ostrzegawcze spojrzenie Rossa - Jak się czujesz?
     Courtney wzruszyła ramionami. Była zbyt przerażona, by wydobyć z gardła jakieś dźwięki, więc postanowiła siedzieć i wyglądać. Cameron pogłaskała ją po policzku i lekko uśmiechnęła.
     - Nie martw się na zapas - powiedziała - Masz jeszcze czas.
     Courtney pokiwała głową ale Ross się skrzywił. Ma czas...na co? Zaniepokoiło go to wyznanie i usiadł obok Court, wziął ją na kolana, a ona wtuliła się w niego jak dziecko tuli misia na dobranoc.
     - Już koniec - powiedział jej do ucha - Nie pozwolę, by coś ci się stało. Moja Courtney. Piękny, duży i silny miś. Mój miś. Kocham cię.
     Courtney bardzo chciała powiedzieć mu to samo, ale wysławianie się nie przychodziło jej gładko, więc uniosła głowę i czule go pocałowała. Ross jęknął jej do ust i pogłębił pocałunek. Oboje, zatraceni w sobie, zapomnieli o stojącej nad nimi Cameron. Dziewczyna, mocno zażenowana widokiem byłego i jej siostry, usiadła dwa krzesła od nich i odeszła myślami w innym kierunku.


     - Poczekaj na mnie, skarbie - szepnął Ross - Ja niedługo wrócę.
     Wyszedł z pokoju Courtney i udał się do swojego. Szybko przebrał jeansy i założył świeży, szaro-żółty T-shirt, po czym udał się do łazienki, by zrobić porządek z włosami. Gdy wyszedł, na jego łóżku leżała dziewczyna z rozłożonymi nogami i szklanką wody w prawej ręce. W lewej trzymała pas od spodni Rossa i uśmiechała się od ucha do ucha. Ross trochę się spiął i zacisnął usta.
      - Wyjdź stąd, Cameron - odparł.
     Dziewczyna się zaśmiała, wstała i podała mu szklankę wody. On, pełen podejrzeń, wziął ją i wypił. Wyszarpał z jej ręki pasek i skierował się ku wyjściu, ale Cameron złapała go za ramię i obróciła. On wyszarpał ze złością rękę i cofnął się o krok.
     - Wybacz, ale nie mam czasu - powiedział. - Idę pocieszać mojego misia. Żegnam.
     Nagle Ross złapał się za głowę i zakołysał. Oparł się plecami o ścianę i zaczął głośno skomleć. Cameron z uśmiechem podeszła i zaprowadziła go na łóżko. Delikatnie go położyła i usiadła obok niego. Ross zaczął głośniej oddychać i powoli wił się na pościeli. Jęczał głośniej z każdą minutą, kurczowo złapał kołdrę i ściskał ją mocno, wyłupiając oczy i odrzucając głowę do tyłu. Cameron bardzo podniecił ten widok, Ross zupełnie niezdolny do obrony. Podatny na jej działania i wpływy. Powoli zdjęła z niego koszulkę i przejechała palcem po klatce piersiowej. Nachyliła się i spojrzała w czekoladowe, udręczone oczy i rozchylone usta.
     - Trzeba było nie pić tej wody, kochany.
     Oblizała jego usta, szyję i obojczyki. Wplotła palce w jego lśniące, złote włosy i lekko pocałowała w czoło. Zjechała niżej i zaczęła szperać przy rozporku. Zsunęła z niego jeansy, został w samych bokserkach. Cameron usiadła na nim i położyła dłonie na brzuchu blondyna. Ross z każdym jej dotykiem miauczał raz głośniej, raz ciszej. Wypinał się, zupełnie nieświadomy swojego zachowania, wił się bez przerwy pod Cameron i zginał ciało, pragnąc zaspokojenia. Dziewczyna chwyciła jego nadgarstki i położyła je nad głową chłopaka. Jęknął i brał coraz to głębsze oddechy. Był cały czerwony na twarzy, jakby miał wypieki, a ciało przeszywałby dreszcze i burza hormonów. Cameron pozbyła się ubrań w szybkim tempie, zamknęła drzwi na klucz i wróciła do wyginającego się blondyna. Wsunęła dwa palce za gumkę bokserek i jednym, płynnym ruchem zdjęła je, teraz oboje byli sobie równi. Cameron uśmiechnęła się z pożądaniem.
     - Tak, jak dawniej - szepnęła - Nareszcie mój.


     Courtney siedziała skulona na łóżku i czekała na przybycie Rossa. Pomimo strachu i gniewu na samą siebie, była jednak szczęśliwa, że go ma. Że Ross był, jest i będzie przy niej, z nią, jej. Tak bardzo go kochała, a ta miłość dodawała jej odwagi i nie pozwalała się poddawać. Teraz tylko czekać na jego ramiona i ciepły uśmiech.
     Brunetka położyła się na łóżku i westchnęła. Jak bardzo musiała się zmienić, jak bardzo zestarzeć przez stres? Nie była pewna, czy cieszy się ze zmiany, ale dzięki temu poznała nowych przyjaciół i miłość, za którą warto walczyć i poświęcić wszystko. Zawsze to jej bali się najbardziej, teraz ona boi się najbardziej. Wszystkich...



9 komentarzy:

  1. Nie! Cameron ty przeklęta, j..... s...k.....
    Zabije cie normalnie!
    Co do rozdziału super :-)
    Czyżby to Cameron zabiła Emilie czy jak ons sie nazywała?
    Życzę weny i mokrego dyngusa :3 a we wtorek dziewczyny leją chlopaków :-P

    OdpowiedzUsuń
  2. O kur... No nieźle :D
    Cameron walona idiotko! Mam nadzieje że coś sie okaże że oni nic ten tego no... XD
    Super rozdział. Mam nadzieje że niedługo będzie next bo nie moge sie doczekać co będzie dalej z biednym Ross'em :(
    Z WIELKĄ niecierpliwością czekam na next ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Cameron! Idiotko! zamorduję cię! Rozdział świetny.
    tym razem nie zapomniałam dodac komentarza! :D Jestem z siebie dumna! :D
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi sie cos wydaje, ze ten Ross to wcale nie jest taki niewinny jak sie wszystkim wydaje... XD // Vee

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny jesteś świetna :) z niecierpliwością czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co za wredota noszzz ehh
    mam na myśli Cameron nosz :/
    dałaby sobie spokój a nie :(
    Rozdział świetny piszesz niesamowicie ;) :*
    nie mogę się doczekać na nexta ;**//moniaa

    OdpowiedzUsuń
  7. miałam kilka rozdziałów do nadrobienia, i tak się wkręciłam, że aż myślę o tym wszystkim wieczorami, porankami, dniami i nocami. :) :)
    Cameron, Ross.. Jak oni mnie irytują. Nie wiem czemu tak się angażuję emocjonalnie, ale wciąga mnie to, wsysa i podoba się! :)

    babeczka24.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam dosyć Cameron!
    Ross...Ross...Ross jak mogłeś to wypić? Zero podejrzeń. Pełne zaufanie xD Jakbyś w ogóle jej nie znał ;)
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta Cameron mnie denerwuje widzę że nie tylko mnie denerwuje ona ;)
    Ros i Courtney YAY :** <3 nie mogę się doczekać aż znów się pocałują lub coś takiego i wogule :*
    Rozdział jest cudowny niesamowity nieziemski .... kocham kocham i jeszcze raz kocham :)

    OdpowiedzUsuń