7 gru 2014

ROZDZIAŁ 4

     - Nie mogę w to uwierzyć, to ty - Courtney zaśmiała się z niedowierzeniem. - To ty jesteś Cameron.
     - We własnej osobie - odparła nastolatka podchodząc bliżej.
     Wyglądały dokładnie tak samo. Jak dwie krople wody. Niczym nie dało się ich poróżnić. Te same oczy, włosy, zaróżowione policzki. Courtney zaparło dech w piersiach. Nikt nigdy nie wspominał o tym, że mogłaby mieć siostrę, a co dopiero siostrę bliźniaczkę.
      - To niesamowite - zaczęła Courtney, uśmiechając się do stojącej naprzeciw niej Cameron. - Jesteśmy siostrami? Jakim cudem nigdy cię nie spotkałam? - dziewczyna nie potrafiła ukryć zachwytu.
      Cameron poprawiła torebkę i spojrzała na Courtney.
      - Tak, to niesamowite - zaśmiała się, idąc wolnym krokiem w stronę akademii, przyciągając tym samym Courtney do siebie. - Wiem o tobie od pewnego czasu, ale dopiero teraz mogłam się z tobą spotkać Courtney... - zaczęła. - Nawet nie wiesz jak się ciesze z tego, że możemy być siostrami, z tego, że cię widzę - westchnęła kładąc głowę na ramieniu nastolatki.
      Courtney uśmiechnęła się sama do siebie. Świadomośc o tym, że Cameron może być jej siostrą nie dawała jej spokoju. Odkąd pamięta, zawsze marzyła o siostrze, ale gdy tylko poruszyła ten temat rodzice zaczęli się dziwnie zachowywać i kazali jej iść do pokoju.
       - Nie rozumiem - Courtney spojrzała na Cameron. - Dlaczego rodzice mi o tym nie powiedzieli? Myślisz, że mogę być adoptowana?
       - My obie jesteśmy adoptowane Courtney - odparła Cameron, przegryzając dolną wargę. - Zbierałam jak najwięcej informacji i ani moja, ani twoja rodzina nie jest naszą biologiczną.
       Courtney poczuła, że coś w niej pękło. Rodzina, którą zawsze uważała, za jedyną miała się teraz okazać fałszywą? Wszystkie związane z nią wspomnienia przemknęły Courtney przed oczami. Czyli tak naprawdę była sierotą. Obie nimi były.
       - Courtney - szepnęła Cameron. - Wybacz, ale uznałam, że powinnaś wiedzieć.
       - Nic się nie stało
       Szły powoli, wtulone do siebie, rozmyślając o całej tej sytuacji. Powoli zapadał zmrok, a ścieżkę oświetlały już tylko latarnie, postawione wokół Akademii. Na zewnątrz nie było już nikogo. Wszyscy powoli wracali do swoich pokoji. Paru uczniów rozmawiało w głównym korytarzu szkoły, zerkając co jakiś czas do telefonu.
       - Musisz już iść - westchnęła Cameron, stając przodem do Cortney i wpatrując się w nią. - Za pare minut macie ciszę nocną.
       - Ale jak to, ty nie idziesz? - zdziwiła się nastolatka.
       - Nie, ja nie chodzę do Rivendell i nigdy nie chodziłam - oznajmiła po krótkim czasie. - Ale spokojnie. Przyjdę do ciebie później.
       Courtney spojrzała na Cameron pełnym grozy spojrzeniem. Nie chciała tak szybko się z nią rozstawać. Była jedyną osobą w Akademii z którą mogła szczerze porozmawiać.
       Nastolatka odwróciła się niechętnie i weszła do skromnego lobby, oświetlonego jasnym światłem. Nagle poczuła jak wibruje jej telefon. Dając tym samym do zrozumienia, że dostała wiadomość. Serce zaczęło jej mocniej bić. Czy to kolejna wiadomość od -C?
       Wzięła głęboki oddech i odblokowała telefon. Na ekranie wyświetliła się wiadomość od Laurel. Courtney odetchnęła z ulgą.
       - Cameron gdzie byłaś? - dziewczyna usłyszała zdyszany głos Rydel. - Wszędzie cię szukaliśmy - oznajmiła.
       ,,Świetnie", pomyślała i podeszła bliżej blondynki. Spojrzała na Delly i wymusiła sztuczny usmiech.
        - No to znaleźliście - odparła Courtney, poczym ujrzała grupkę nastolatków idącyh w jej kierunku.
        - Głupio nam za tą całą akcje - zaczęła Delly. - Ale muszę przyznać, na początku naprawdę myślałam, że jesteś tą całą Courtney.
        Courtney wzięła głęboki oddech. Dlaczego oni nie mogli zrozumieć tego, że ona to nie Cameron. W dodatku teraz nawet Rydel jej nie wierzyła.
        - Ile razy mam powtarzać, że nie jestem Cameron? - odparła.
        - No nie wiem - zaśmiała się Delly. - Możesz powtarzać ile chcesz, ale tutaj już nikogo nie nabierzesz.
        - A więc tak... - westchnęła Courtney. - Więc skoro i tak nie macie zamariu mnie słuchać to darujcie sobie - dodała oschło, poczym ruszyła w kierunku schodów, lekko popychając przy tym blondynkę.
       Powoli weszła po schodach i otworzyła drzwi do swojego nowego pokoju. Było ciemno i z trudem doszła do łóżka. Ściągnęła ubrania i weszła pod kołdre. Nie miała siły na nic innego.
       Nagle poczuła czyjeś ręce wodzące po jej ramieniu. Przeszedł ją zimny dreszcz. Odwróciła głowę i zdołała dojrzeć tylko czyjąś sylwetke.
       Gdy tylko pomyślała o tym, że ktoś jest w pokoju i był gdy się rozbierała, zbierało jej się na płacz.
       Usiadła nerwowo na łóżku i znów poczuła czyjeś ręce. Odepchnęła je, ale gdy tylko to zrobiła ktoś rzucił ją na łóżko i zaczął całować.
       - Nie jesteś Cameron - wyszeptał znany głos. - Nigdy nią nie byłaś.
      Gorące usta zeszły z warg dziewczyny i zatrzymały się na obojczykach. Czułe pocałunki zastygły na ciele brunetki. Postać oderwała usta od jej skóry, żeby ona mogła lepiej się jej przyjrzeć.
      - Znam cię - Courtney wbiła wzrok w chłopaka. - Ty jesteś bratem Rydel.
      Zaśmiał się.
      - Będziesz mnie od dziś kojarzyć z bratem Rydel? Nie, nie...jestem Ross.
      Pochylił się i ponownie zatopił wargi na ustach partnerki. Dziewczyna odrętwiała pod wpływem dotyku jego dłoni na jej udach, które z czasem powędrowały niżej. Courtney podobało się przedstawienie ale ze względów psychologicznych wolała odłożyć zabawę na później. Odepchnęła blondyna tak, że zleciał z łóżka na podłogę i położył się na plecach. Usiadła na łóżku i chwilę później wstała, by zgasić górne światło. Wróciła na łóżko, nie zwracając na chłopaka uwagi, i położyła się pod kołdrą.
      - Jestem zmęczona tym dniem, więc jeżeli lubisz być uroczy i opiekuńczy to wyjdź.
      - Nie - syknął z podłogi. - Nie, bo muszę z tobą o czymś porozmawiać.
      - Nie dziś -  mocniej podwinęła kołdrę. - Dobranoc.
     Ross nie wydawał się przekonany, zamiast tego zrzucił z brunetki kołdrę, usiadł obok niej i wlepiał w nią wzrok.
      - Masz pięć minut, potem wyjdź - Courtney się poddała.
      - No więc tak - zaczął uradowany Ross - Skoro nie jesteś Cameron, to kim tak naprawdę? Cam to twoja siostra? Opowiedz mi o sobie. Masz chłopaka?
Courtney nawet nie zdążyła odpowiedzieć na pierwsze pytanie, bo do jej pokoju niespodziewanie weszła Cameron.


6 komentarzy:

  1. O jezu *.* w takim momencie koniec rozdziału?! A rozdział boskiii <3
    ~Kami

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale sie wciagnelam :)

    Obserwuje ! :*

    http://kasia-kate1.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne !! :)
    Dzięki za komentarz :))
    http://adtadtadta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawe, nawet nie pamiętam kiedy to tak szybko przeczytałam ;)
    ikatniss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, wciaga niezle! Zapraszam do mnie, dopiero zaczynam, licze na wsparcie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zastanawiam się co będzie z Rossem i bliźniaczkami... :D

    OdpowiedzUsuń